Nie-poradnik jak odejść z pracy

Prosta sprawa! Na cotygodniowym spotkaniu z szefową mówisz jej: „Słuchaj chcę Ci powiedzieć zanim pójdziesz na urlop, odchodzę z firmy. Mam 27 lat i zawsze chciałam podróżować, albo zrobię to teraz albo nie zrobię tego wcale.” Na co ona: „Ok, cieszę się, że będziesz spełniać swoje marzenia! Jaki masz plan?” Po 10 minutach opowieści o rowerze w Nowej Zelandii, kangurach w Australii i jachcie przez Pacyfik, szefowa prosi Cię, żebyś zawołała jej szefa i jemu też zakomunikowała radosną nowinę. Co na to on? „Słyszałem jakieś plotki. Cieszę się. Jak byłem w twoim wieku to zniknąłem na dwa lata.”
Obyło się bez tragedii rodem z mojej poprzedniej firmy. Wówczas, kiedy jedna ze stażystek odchodziła, bo dostała stałą pracę, Dyrektor Generalny na Polskę (który wcale nie był jej bezpośrednim przełożonym) wziął ją na stronę i zrobił jej taką przykrość, że godzinę przesiedziała płacząc w łazience. Wyobrażacie to sobie?

Jest im przykro, bo tracą członka zespołu ale bardziej się cieszą, że będę spełniać swoje marzenia. Ogromna ulga, bo obawiałam się najbardziej tesktów w stylu: „Tak bardzo na Ciebie liczyliśmy!” czy też: „Zawiodłaś nas!” Nic. Raczej: „Zorganizujemy Ci super imprezę pożegnalną! Najlepiej taneczną!” i „Zrób tego swojego bloga też po angielsku to będziemy śledzić twoje poczynania!”

Kochani są no nie? No i jak tu się nie cieszyć?!

5 uwag do wpisu “Nie-poradnik jak odejść z pracy

Dodaj odpowiedź do Agnieszka Anuluj pisanie odpowiedzi