Małe tęsknoty!

Na podłodze leży prusak. Całkiem spasiony. Myślałam, że nieżywy. Ale nie. Mimo, że brzuszkiem do góry to jak podchodzę to rusza tymi megadługimi czułkami. Nie będę mu przeszkadzać. Niech sobie śpi. Jak go obudzę to jeszcze mu do głowy przyjdzie, żeby imprezę robić i nie daj Boże kumpli zawoła. Brzydzi mnie trochę ale jestem w stanie go zaakceptować. Zawsze lepiej prusak niż szczur.
Na ścianie siedzi jaszczurka. Niech sobie siedzi, krzywdy mi nie robi. Na sufit do łóżka nie spada (co mi się kiedyś na Batam zdarzyło, jakieś pijane te jaszczurki tam były). Póki nie krzyczy jak gekon to nic do niej nie mam. A może nawet kilka komarów zje na kolacje.
Tęsknię trochę za światem bez jaszczurek, prusaków i innych przyjaciół. Ale to niewielka rzecz. Nie krzyczę na ich widok. I przestaje się już dziwić, że coś się rusza na ścianie.

Oglądam pokój do wynajęcia. Ęty podczas tej podróży. Od niechcenia zaglądam do łazienki. Nie pytam czy jest ciepła woda. Za tę cenę na pewno nie ma. Widzę zachodni kibelek. No luksus! Biorę. Jak tylko właściciel zostawia mnie samą to biorę prysznic. Napuszczam wodę do wiadra. I chwytam za polewak. A potem spoglądam na ścianę a tam europejski prysznic z niej wystaje. Dobra dzisiaj z polewaka może jutro wezmę po naszemu.
Tęsknię czasem za europejskim prysznicem. Za kabiną w której można usiąść. Za gorąca wodą i przyzwoitym jej ciśnieniem. Najbardziej w sumie tęskniłam w Berestagi bo z racji wysokości było tam dość zimno. A i za środkami czystości. Żeby ten kibelek czasem ktoś porządnie zdezynfekował. Miałam jedną kumpelę której mama twierdziła, że skoro łazienka ma służyć do stawania się czystym to też musi być czysta i na kolanach szorowała fugi starą szczoteczką do zębów. Oj tak. Podpisuje się pod tym rękami i nogami. Ale przeżyć się da i tak.

Zamawiam jedzenie. Do wyboru ryż, ryż z kurczakiem, ryż z warzywami, ryż z ryżem. Lubię indonezyjską kuchnię ale nadal jedzenie ryżu na śniadanie o 7 rano do mnie nie przemawia. No dobra w bardziej turystycznych miejscach można dostać naleśnika. Ah a gdyby tak kanapkę z serem i pomidorem? Albo musli z jogurtem? Albo chociaż szklankę prawdziwego mleka a nie takiego z proszku? Da się żyć bez tego. Od prawie trzech lat nie mam komfortu żeby mieć na codzień prawdziwy polski chleb. Da się? Da się! Może nawet bardziej się docenia polskie jedzenie jak się je ma raz na jakiś czas?

– Dokąd idziesz? Sama nie wiem dokąd idę. Od tak sobie żeby pochodzić. Ale tu się nie chodzi tu się jeździ a o spacerach to nikt normalny nie słyszał. Krzyczą za mną strasznie. I wcale nie są to przyjazne hello Miss how are you? Są chamscy, śmieją się szyderczo a ja mam ochotę użyć kilku brzydkich polskich słów. To że mają w dżungli orangutany i ludzie z całego świata przyjeżdżają żeby je zobaczyć ich nie usprawiedliwia. Ja ich oglądać nie pójdę niech sobie żyją zwierzaki w spokoju.*

I to jest jedyna rzecz, której przeboleć nie mogę i nigdy się nie przyzwyczaję. Może być brudno, mogą być robale, faceci mogą mnie próbować poderwać na motocykl czy inny pojazd silnikowy. Mogą mi pokazywać tatuaże i robić słodkie oczy. W twarz im się zaśmieje i mnie to nie ruszy. Mogą mnie próbować oszukiwać na cenach biletów. Czasem nawet się dam na kilka groszy jak ktoś zrobi to subtelnie i z wdziękiem. Ale tego, że wrzeszczą na mnie na ulicy bez powodu przeżyć nie mogę! No po prostu nie da rady. I to, że ciagle pytają dokąd ide tez nie. Chociaż najgorsze jest w sumie to, że pytają a nie słuchają odpowiedzi. Teskni mi sie za Polska gdzie ludzie to gbury i nikogo nie obchodzę. Gdzie jestem powietrzem i mogę chodzić dookoła bloku bez celu przez 3h i się pies z kulawą nogą nie zainteresuje. Anonimowość, jednakowość, bylejakość. Nie ma o tym w Azji mowy jeśli jesteś białą wysoką dziewczyną podróżującą w pojedynkę.

PS. Wracam, wiecie? Jeszcze trochę czasu minie. Jeszcze spalę sobie buzię w himalajskim słońcu, wpadnę na dobę do Bahrajnu i posiedzę tydzień w Stambule. Ale mam już bilety i bardzo się cieszę na polską zimę, rodzinę i przyjaciół. I na tosty z serem, kakao i pomidorówkę też!

*Dlaczego nie poszłam to dłuższy temat, pokrewny do tego dotyczącego jeżdżenia na słoniach.

2 uwagi do wpisu “Małe tęsknoty!

  1. Żebyś ty Aguś widziała jaką my mamy teraz piękną złotą polską jesień ,nigdzie na świecie takiej nie ma :))) Jak dobrze że wraczsz ,stęskniliśmy się :)))
    Pozwolę sobie przytoczyć niezwykle orginalną myśl : Wszędzie dobrze ale w znajomych katach najlepiej . Czekamy z niecierpliwościa i machamy chusteczką ,zebyś wiedziała jaki obrać kierunek ,cobyś znowu gdzieś nie zboczyła :))))

Dodaj komentarz